Wydech
„Wydech” to wydech o OJCOSTWIE – jego tęsknocie oraz lęku przed własnym ojcostwem.
To próba wydechu o SIECI, której coraz bardziej się poddajemy.
Reżyseria i scenariusz: Marek Kościółek
Obsada: Marta Ciosek, Roksana Kupska, Mateusz Zadala oraz Michał Kropa
Także grali: Agnieszka Małyska, Tytus Gołas, Lena Witkowska
Wykorzystane fragmenty muzyczne:
Słowa – Piotr Borkowski, B. Leśmian, muzyka: J. Satanowski, R. J. Bielak, wykonanie – Marta Andrzejczak, „Plus i minus” zespołu Kaliber 44 oraz jeden utwór zespołu Metallica
Pierwszy pokaz: czerwiec 2008 r. na festiwalu Ogólnopolskie Zderzenia Teatralne „Dorożkarnia” w Warszawie
(nagroda publiczności)
Premiera: 25 października 2008 r. w Maszewie
Ostatni pokaz: 27 listopada 2014 r. w Sopocie podczas przeglądu „Teatr na nowe czasy”
Nagrody:
– nagroda za najlepszy spektakl oraz tytuł najlepszego aktora festiwalu dla Mateusza Zadali na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym „Południowe Maski” w Mikołajowie (Ukraina) – 2010
– III miejsce na festiwalu „Płośnickie Lato Teatralne” (ex aequo z Teatrem TOOTUU z Braniewa) – 2009
– Nagroda Główna na II Rzeszowskim Przeglądzie Teatrów Studenckich „Cooltury” – 2009
– I Nagroda Telewizji Polskiej w konkursie ”Dolina Kreatywna” – 2008
– Nagroda Jury Eksperymentalnego „za szczerość, emocje oraz grę z przestrzenią” oraz wyróżnienie dla Mateusza Zadali „za oddanie” podczas IV Poszukiwań Alternatywy w Skierniewicach – 2008
– Nagroda Główna na X Ogólnopolskim Festiwalu Sztuk Autorskich „Windowisko” w Gdańsku – 2008
– Wyróżnienie reżyserskie dla Marka Kościółka oraz wyróżnienie aktorskie dla Mateusza Zadali podczas X Garderoby Białołęki w Warszawie – 2008
– III Nagroda na IV Ogólnopolskim Festiwalu Teatralnym „Igła” w Ostrołęce – 2008
– Nagroda Publiczności na Ogólnopolskich Zderzeniach Teatralnych „Dorożkarnia” w Warszawie – 2008
„Wydech” wyróżniał się pod względem formalnym: widownia siedziała z trzech stron, aktorzy podejmowali interakcje z publicznością.
Do ekipy „Wydechu” należały Agnieszka Małyska i Marta Ciosek, które wniosły nieoceniony wkład w pracę stowarzyszenia i koordynację wydarzeń teatralnych. W pierwszych spektaklach brał udział także Tytus Gołas, który po latach odniósł sukces jako jeden z najbardziej obiecujących polskich i europejskich przedsiębiorców przed trzydziestką.
Osobą, która podczas pokazów dawała z siebie najwięcej, był niewątpliwie Mateusz Zadala, znany też jako Meteor. Jego poświęcenie wzbudzało podziw publiczności, ale też nierzadko kontrowersje (spór Marka z teatrologiem i znawcą offu, drem Leszkiem Karczewskim odnośnie zaangażowania aktorskiego i granicy teatru stał się jedną z Krzykowych legend). Razem z Michałem Kropą, który do ekipy „Wydechu” dołączył najpierw w zastępstwie, a potem na stałe, Meteor tworzył niezapomniany duet na scenie i poza nim.
Warto wspomnieć, że „Wydech” był życiowym doświadczeniem dla jeszcze jednej osoby z Teatru: w 2010 r. na festiwalu w Mikołajowie (Ukraina) spektakl obejrzał Dima Cherkaskyi. Swoje myślenie o teatrze Dima zaczął dzielić na okres przed „Wydechem” i po, następnie zaczął szukać kontaktu z nami, nauczył się języka polskiego, przeprowadził do Wrocławia a następnie do Szczecina, i od lat działa razem z nami.
RECENZJE
[Spektakl] wywarł na mnie bardzo silne wrażenie. Mówi się, że dobry aktor potrafi wstrzymać u widzów kaszel, a ja miałam poczucie, że publiczność w niektóych momentach nie śmiała nawet oddychać. Przedstawienie zawierało elementy interakcji z publicznością: aktorzy wciągali widzów do swojej gry – do zabawy infantylnych dorosłych i nastolatków, którzy próbują dorosnąć.
Myślę, że warto wspomnieć, że spektakl był bardzo naturalistyczny, jednocześnie zabawny i przerażający. Przedstawienie naprawdę poruszało. Nie znam języka polskiego i nie wszystko zrozumiałam, ale gesty, emocje i muzyka sprawiły, że wczułam się w ten spektakl. Teatr Krzyk tworzy pracę zespołowo, każda ich improwizacja jest dobrze przygotowana i jednocześnie oryginalna. Mamy tam i grę wyobraźni, i etiudy, i ścieżkę muzyczną. Czasami jest to ledwie naszkicowane, czasami to bardzo głęboka interakcja między aktorami. Na koniec publiczność „odetchnęła”, czy to z ulgą, że wszystko dobrze się skończyło, czy to z nadmiaru emocji. Mam nadzieję, że do Charkowa dojdą jeszcze do nas takie „krzyki” spoza naszej zachodniej granicy.
Jewhenija Prytuła,
„Wołanie nastoletnich dusz”
na: karpaty.nezabarom.ua,
03.04.3011, dostęp: 10.04.2023
W „Wydechu” Teatru Krzyk zagrało pięcioro aktorów – najstarszy miał 21 lat. Zespół pod wodzą Marka Kościółka opowiedział o relacjach ojców z dziećmi. Spektakl pokazuje je z perspektywy młodych bohaterów. Ich rozterki i przemyślenia dzieją się w świecie, którego dorośli nie traktują poważnie. Komputery, komunikatory internetowe, hip-hop, Metallica, naiwność, niewiedza o rzeczywistości. Teatr Krzyk zwraca uwagę, że ten świat nie jest gorszy tylko inny. Rodzice i nauczyciele mają problem z jego zrozumieniem, ale nie da się ukryć, że świadczy to przeciwko nim. „To, co Jan myśli o Pawle, świadczy nie o Pawle, a o Janie” – pisał kiedyś Spinoza.
Spektakl ma dobry rytm. Żywe, szybkie i głośne sceny przeplatają się ze spokojnymi momentami. Podobnie jak w „Czarnej skrzynce” mamy dużo dobrego humoru w scenach mniej istotnych i wiele grafomaństwa oraz dłużyzn, kiedy teatr próbuje zrobić coś „na poważnie”. Kluczowe spotkanie syna z ojcem – to jedyny moment, gdy na scenie pojawia się dorosły aktor – to tylko imitacja ważnych międzyludzkich relacji, które można było kiedyś oglądać w Kinie Moralnego Niepokoju.
Po co na Klamrze Teatr z Maszewa? Starsi bywalcy festiwalu sugerowali, że zespół powinien występować na przeglądach dla młodych grup. Byłby to błąd. Takie spektakle jak „Wydech” są niezbędne. Nie może być tak, że mityczne katharsis i estetyka będą dla widza jedynymi pragnieniami. Teatr z Maszewa dał nam coś innego – prawdę, ukrytą w pracy u podstaw, jaka odbywa się w tej małej miejscowości, w samozaparciu reżysera i aktorów, w naturalnej dyskusji po spektaklu. Aktorzy nie udawali, nie mówili o inspiracjach Kantorem, ale o swoim miasteczku i szkołach. To było piękne – zobaczyliśmy naturalną pasję do teatru.
Marceli Sułecki
„Po co nam młodzież z Maszewa?”
„Gazeta Wyborcza – Toruń”, nr 65
18.03.2009
o”
„Wydech” to kolejny po „Głosach” i „Szeptach” krzyk młodości teatru Marka Kościółka. Piątka nastoletnich wykonawców w mieszanej konwencji gry, zabawy, przy wykorzystaniu czata, czy rozmowy poprzez komunikator gadu-gadu próbuje nawiązać kontakt z otaczającym światem i z wielkim nieobecnym – ojcem. Kościółek tym razem nie szukał tematu w publicystyce, jak w poprzednich spektaklach – znalazł go w sytuacji rodzinnej wykonawców przedstawienia. Ponownie Teatr Krzyk wywołuje silne emocje. Zaskakuje płynne połączenie komizmu i powagi oraz bardzo trudne zadania aktorskie, jakie reżyser dał debiutantom (widzowie usytuowani są dookoła sceny – grający przez cały czas są obecni i wszystkie kwestie wypowiadają bezpośrednio do widzów). Nagrodzono autentyzm, odwagę oraz umiejętności mówienia o ważnych, osobistych problemach językiem teatru.
„Udane Windowisko: wraca wiara w festiwal”
Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
20.10.2008
To na mnie tym razem padło to zadanie zmierzenia się ze zrecenzowaniem czystej Obecności.
Niby ten sam krzyk, a jednak nadal boli. Dotyka w nas głębokich pokładów tego robactwa, które na co dzień zwiemy górnolotnie człowieczeństwem, a które jednocześnie pozwala nam na czynienie rzeczy najbardziej niegodziwych. Takich jak porzucenie dziecka, zaniechanie miłości. O tym był ten spektakl. Każdy z młodych aktorów, plus reżyser stworzyli autentyczne i poruszające studium dziecięcego piekła samotności.
Nie było tutaj żadnych wielkich haseł. Ojciec dla młodych aktorów z Maszewa nie jest Wielkim Systemem Wartości ani też dającym rozgrzeszenie chrześcijańskim Bogiem. Jest przede wszystkim człowiekiem- dawcą ciepła i otuchy. Ot takim jak ty , albo ja. Niczym ponad to.
Autentyzm gry aktorskiej zwalał z nóg. Przyznam szczerze ,że tym czego najbardziej się obawiałem był właśnie poziom wykonawczy spektaklu, spoczywający na młodszej grupie Maszewskiego Teatru. Zapewne niepokój ten pozostał mi po niezbyt udanym projekcie teatru ze Stepnicy. Jaką niespodziankę zgotował mi pięcioosobowy zespół dowodzony przez Marka Kościółka! Bez pompy, bez patosu, bez zadęcia i bez fałszu odegrał szereg metaforycznych scen, ułożonych w niesamowitym porządku, z wyczuciem i zrozumieniem specyfiki teatralnej przestrzeni. Niebywale zrytmizowane przedstawienie, bez chwili na wytchnienie albo nudę, na dodatek świetnie przemyślane i – raz jeszcze powtórzę- autentyczne.
Malkontenci zapewne powtórzą chórem starą śpiewkę słyszana po premierze „Głosów” i „Szeptów”, że dużo wulgaryzmów, że z pewnością można było mniej ekspansji słownej(i nie tylko!) przemocy uniknąć, zastosować jakiś środek łagodzący. Ale to nie prawda „Wydech” powstał przede wszystkim podczas prób, podczas wielogodzinnych rozmów, które Kościółek prowadził z każdym aktorem na osobności. I w efekcie widać, że każdy młody wykonawca wniósł od spektaklu coś od siebie, oddał widzowi cząstkę skrywanej gdzieś głęboko tajemnicy. Zapewne wszyscy doświadczyli w swym młodzieńczym życiu krzywdy ze strony ojca- do tego stopnia im uwierzyłem.
I to niesamowite wejście Marka Kościółka na scenę. W roli ojca i w roli syna. Bo każdy syn stanie się kiedyś czyimś ojcem i wówczas historia może zatoczyć koło a dramat powtórzyć. Kilka uderzeń, które na dobre wytrącają widza z równowagi. Nie pozostawiają obojętnym. Bo na tym (przede wszystkim? ) teatr polega. Na cielesnej obecności i autentycznym -międzyludzkim – przeżywaniu, bez pośrednictwa „ klawiatur”.Upływają kolejne godziny od zakończenia spektaklu a ja wciąż nie potrafię ochłonąć. Czy to dlatego, że sam pamiętam swoją nieszczęśliwą zapaść i pełną obojętności reakcję ojca? Czy dlatego, że gdy go najbardziej potrzebowałem nie przyszedł, nie wspierał i nie uścisnął? Prostych kilka słów wypełniłoby tę wielka pustkę, którą okazało się wówczas moje życie. Ale tych słów nikt nigdy nie wyrzekł.
Ani szeptem ani krzykiem.